niedziela, 19 sierpnia 2012

V


Nick tej nocy miał.. dziwne sny… najpierw błądził po łąkach pełnych truskawek, by skończyć w piwnicy pełnej dziwnej… mazi. Obudził się na podłodze zwinięty w kłębek, zmarznięty i głodny. Nie pamiętał co się stało, gdzie jest, i dlaczego Maggie nie zabrała go powrotem do hoteliku. Z kilkoma westchnięciami usiadł i wtedy to poczuł. Ból głowy tak wielki, jak jeszcze nigdy… Zamknął oczy, by unieruchomić pokój, który w tym momencie wirował. Nie spodziewał się, ze ta prosta czynność wywoła olbrzymią falę mdłości.. Zwalczył ją, wiedząc, ze to dopiero początek kiepskiego dnia…
            Szatynka wstała kilkanaście minut przed budzikiem. Z szerokim uśmiechem na ustach, już ubrana i umalowana wyszła z hotelu i zmierzała w kierunku domu Dominica, przygotowując w myślach najbardziej złośliwe uwagi, jakie zapewne skieruje do swojego rudowłosego przyjaciela. Kilkanaście minut szybkiego spaceru i nareszcie Maggie ujrzała przed sobą dosyć spory, jasny dom muzyka. Lekko drżącymi dłońmi nacisnęła dzwonek do drzwi. „W zasadzie dlaczego ja się denerwuje” – myślała, rozglądając się dookoła.
- Przyszłaś po zgubę? – usłyszała Dominica, którego widok.. nieco rozmiękczył kolana Brytyjki.
- A co, zguba się obudziła już? – spytała, otrząsając się z lekkiego szoku i na powrót panując nad sobą  - mogę? Czy mam go odebrać na progu?
- No przecież, że bez kawy Cię nie wypuszczę – zaśmiał się blondyn, otwierając szerzej drzwi. Pierwsze, co uderzyło Czarnooką, był nieprzyjemny odór i dziwne odgłosy dochodzące z łazienki. Zdziwiona spojrzała w oczy Doma, który tylko wzruszył ramionami – zdarza się – stwierdził po prostu i odszedł, zostawiając zawstydzoną dziewczynę przy drzwiach łazienki.
- Oj.. będziesz Ty pokutować za to, ze tak się muszę za Ciebie wstydzić – warknęła cicho wpatrując się uparcie w drzwi pomieszczenia.
- Nie stój tak! To jeszcze trochę potrwa. Zaletą wina mojej mamy jest to,z e łatwo wchodzi, ale strasznie ciężko się go pozbyć, nawet w TEN – wskazał na łazienkę – sposób.
- Powiedziałabym, że to wada, a nie zaleta.
- Zaleta, bo masz nauczkę na przyszłość. Ja przez to przechodziłem, Chris, Matt, a teraz, twój Nick – uśmiechnął się, spoglądając przelotnie na Maggie, zapewne oczekując jakiejś reakcji, która nie nastąpiła. Szatynka zamyśliła się, wpatrując w kamienny blat w kuchni. Po chwili poczuła obok, męskie perfumy. Wiedziała też, że para szaro-zielonych tęczówek próbuje odgadnąć jej myśli. Machnęła niedbale dłonią, odganiając niepotrzebne myśli, a następnie ujrzała prawdziwy obraz nędzy i rozpaczy: Nick – biały na twarzy, lekko skulony, oddychający ciężko błagalnym wzrokiem wpatrywał się w stojąca nieopodal butelkę wody. Mimo tego, ze Maggie w normalnych okolicznościach, na ten widok wybuchłaby głośnym śmiechem, tak teraz zdobyła się ledwo na lekki uśmiech.
- Czy możesz? – jęknął rudowłosy, wyciągając dłoń w stronę butelki. Maggie potrząsnęła z szerokim uśmiechem głową i złapała Dominica, który właśnie szedł pomóc umordowanemu chłopakowi.
- Znasz zasady Nick. Sam je ustalałeś. Więc teraz się ich trzymaj – Maggie uniosła nieco brwi, dając przyjacielowi znak, ze wszelkie dalsze prośby i tak nie zostaną pozytywnie rozpatrzone. Chłopak z jęknięciem, blednąc jeszcze bardziej, już z w wodą, ruszył w stronę stolika.
- Jakie zasady – szepnął Dom, marszcząc czoło.
- Może kiedyś je poznasz. Generalnie nie rozczulamy się nad sobą, kiedy druga strona jest na kacu -ma co chciała. W życiu Nick nie podał mi szklanki, kiedy ledwo chodziłam po imprezie, ja jemu też nie.
- Fajneeee! Powiem Mattowi… Albo nie.. Jakbyśmy mu nie pomagali, to już dawno by nas wyrzucił…
            Maggie zaśmiała się lekko i z bezczelnym wyrazem twarzy usiadła naprzeciwko piegusa. Mimo tego, że była zła na Nicka, nie mogła nie poczuć współczucia do swojego najlepszego przyjaciela. Odczekała kilka minut, w których Brytyjczyk ledwo zauważalnie doszedł do siebie i przystąpiła do ataku.
- Niiick – spytała, polerując swoje paznokcie – może trochę wina truskawkowego? Widziałam, ze zostawiłeś trochę na spodzie. Napijesz się?
- Proszę Cię… Teraz musisz pokazywać swoją mroczną stronę? – mruknął nieprzytomnie rudzielec. Czarnooka wyszczerzyła się tylko – no tak.. zasłużyłem sobie. Dominic – zwrócił się do blondyna – żebyś się nie wiązał z tą oto siedzącą tu kobietą. To żywe wcielenie zła! Nie gadaj z nią, nie zaprzyjaźniaj, a już na pewno… nie zakochuj się w niej..
- uhuhu! Cóż za komplementy słyszę od rana – zaśmiała się nieprzyjemnie dziewczyna – A teraz raz, raz. Wracamy do hotelu – nakazała wstając.
- Nie dam rady..
- Czekam przy drzwiach. Pozegnaj się ładnie. Dominic… Dziękuję za wszystko i za wszystko Cię przepraszam. W sensie za niego. Nie sądzę, żebyśmy się już spotkali…
- Dlaczego? – przerwał jej mężczyzna
- Bo z rana stąd wyjeżdżamy.
- NIE! – krzyknęli jednocześnie mężczyźni
- Skoro CI się poprawiło.. DO DOMU! – krzyknęła przyprawiając Nicka o kolejną falę bólu głowy. Z nieszczęsną miną wyszedł bez słowa z domu muzyka.
- Nie odpuścisz mu…
- Nigdy.
- Proszę Cię, chociaż nie jedź, zostań jeszcze – poprosił blondyn, biorąc dziewczynę za obie dłonie i podchodząc nieco bliżej – proszę.
- Wszelkie gesty są zbędne – Szatynka wyrwała dłonie – zobaczymy co będzie. Ale Ty już się do mnie tak blisko nie przysuwaj. Nigdy.
- Ale przecież... ten buziak wczoraj… Kiedy Cię odprowadziłem – zaczał koślawo Anglik, nie rozumiejąc co się dokładnie teraz dzieje. Maggie nagle olśniło. Spojrzała zaskoczona, na Doma, jednocześnie odsuwając się jeszcze bardziej.
- To, że masz bujną wyobraźnię, to już Twoja rzecz. To nie było NIC, rozumiesz? Zresztą słyszałeś wskazówki Nicka, przed momentem.. Radzę się zastosować – warknęła i z wielkimi wypiekami na twarzy wyszła z domu muzyka trzaskając głośno drzwiami. Dogoniła Nicka po jakiejś minucie i bez słowa wzięła rudowłosego pod rękę. Nie miała ochoty z niczego się tłumaczyć, tym bardziej z sytuacji, która tak naprawdę nie miała miejsca. „Czy w dzisiejszych czasach nie można dac przyjaznego buziaka w podziękowaniu, BEZ PODTEKSTÓW??” – myślała z goryczą. W absolutnym milczeniu dotarli do hotelu, gdzie Szatynka pomogła jeszcze położyć się przyjacielowi do łóżka. Kiedy wychodziła, Nick nieśmiało zawołał ją do siebie.
- Wszystko ok.? Wydajesz się jakaś taka.. W każdym razie nigdy nie byłas dla mnie taka miła, kiedy miałem kaca – burknął, ledwie przytomny – nic nie mówisz, a nie do tego mnie przyzwyczaiłaś.
- Ludzie się zmieniają. Śpij. Miałeś ciężką noc – już miała wstawać, kiedy Brytyjczyk złapał ją za nadgarstek
- I to jest dziwne! Mów mi teraz co się dzieje – zażądał.
- Ale nic się nie dzieje! Twój ulubieniec cos sobie uroił po tym, kiedy podziękowałam mu buziakiem za to, ze Cię przenocował. Od tamtego czasu jakos tak się przysuwa podejrzanie blisko, za ręce mnie łapie, a sam wiesz, jak ja tego nie lubie… - jęknęła.
 - Ale wiesz, ze to facet jest, a nie jakaś… - urwał, dusząc śmiech – w każdym razie… Po takim buziaku normalny facet sądzi, ze pierwsze bariery ma za sobą i może zacząć zbliżać się… no wiesz..
- Niech spierdala.. – fuknęła Czarnooka – bariery. Pfff… pod warunkiem, ze się chce jakieś bariery łamać, a w moim przypadku… NIE! – wykrzyczała.
- Jesteś pewna? Bo jakoś za bardzo Ci się oczka świecą w jego obecności – zaśmiał się wrednie piegus – Nie musisz mnie zabijać wzrokiem, widze że coś się dzieje.
- Nic się nie dzieje. A idź się leczyć z tego kaca! – warknęła i wyszła z pokoju przyjaciela. Będąc już u siebie, właczyła komputer i zamyśliła się.. „W sumie dlaczego nie? Nie odzywałam się dosyć długo.. Może czas to zmienić…” – pomyślała i załogowała się na swojej poczcie, po czym napisała do swojej przyjaciółki.

Cześć Słoneczko!
Wiem, wiem! Nie odzywałam się, bije pokłony! Ale ostatnie egzaminy, załatwienie sobie dobrych praktyk.. zresztą sama wiesz:)
Oprócz tego, że całuję Ci stopy w ramach przeprosin, chce, żebyś poznała się z obecną sytuacją. Jesteśmy z Nickiem w Devon. Konkretnie w Teignmouth. Ładne, spokojne miasteczko.. Było.. Bo potem przez dosyć bolesny przypadek poznałam ulubioną kapele mojego piegowatego przyjaciela. W dosłownym tego słowa znaczeniu. Dominic, Matt i Chris są naprawdę dobrymi muzykami, maja swój styl, ale jeśli dochodzi do spotkań na osobności już nie jest tak różowo… Głównie chodzi mi o Dominica.. Jakoś tak.. pozwala sobie zbyt wiele w stosunku do mojej osoby. Owszem, dostał buziaka, kiedy poświęcił swój dywan dla Nicka, który zalał się w trupa, ale przecież ja nie miałam niczego więcej na myśli! A tu się jakieś podteksty pojawiają, maślane oczy i chwytania za ręce! On mi się nawet nie podoba! No.. dobra. Może ciut. Ale odrobinę, wiesz że mam słabość do blondynów;) Wygooglaj sobie go: Dominic Howard się nazywa i weź mi powiedz co robic??
Buziaki.
Maggie

Szatynka wyłączyła laptopa i zamknęła oczy. Do tej pory nie spotkała się z taka sytuacją. Nie znała nikogo, kto budziłby tyle sensacji, co Dominic. Owszem, jest miły, i wydaje się ciekawą osobowością, ale to w końcu osoba publiczna! Kilka minut później uśmiechnęła się szeroko, widząc wiadomość zwrotną z Polski.

Aloha!
No… to w Twoim życiu jak zwykle dużo i intensywnie
się dzieje, nie to co u mnie. Pierwszy rok studiów jest wybiiiitnie nudny. No,
ale co ja Ci będę mówić, sama wiesz jak jest 
Wrzuciłam wujkowi Googlowi zapytanie o tego
Dominica i powiem Ci, że on taki bardzo w Twoim typie jest. (nie bij!) Wygląda
na sympatycznego, no i muzyk – dobrze wiem, jaką zawsze miałaś do nich słabość!
Dałaś mu tego buziaka to sobie pomyślał, że może coś więcej. Studiujesz
psychologię Kochana, przecież wiesz, że facetowi wystarczy dać jakikolwiek
sygnał do działania, a on będzie działał. Ale czy warto go tak z góry odtrącać?
Nie strofuj i nie warcz na biedaka, tylko poznaj go lepiej. Może zostańcie tam
z Nickiem jeszcze na kilka dni? Na pewno się ucieszy, że pobędzie z idolami (sooooo FANBOOOOOY!) 

Czekam na wiadomości z frontu!
XOXO
A.

Dziewczyna z totalnym mętlikiem w głowie przebrała się w swoje ulubione dresy, i mimo, ze dochodziło południe, wybrała się na plaże pobiegać.
Wysiłek fizyczny był najlepszym lekarstwem na wszystkie troski. Tak więc, po pół godzinie, Brytyjka zmęczona, mokra, ale nieco spokojniejsza usiadła na piasku, wpatrując się w spokojne fale. Z zamyślenia wyrwał ja dźwięk wiadomości od..
- Matt? – zdziwiła się szatynka – ale skad…
- Aaaaa Nick mi dał – usłyszała za sobą i o mało, co nie dostała zawału widząc uśmiechniętego szatyna, przysiadającego się.
- A kiedy Ci niby dał ten numer? Coś mi tu się nie pasuje… - zmarszczyła brwi
- No dobra. Byłem teraz u Was, Nick.. swoją drogą jest w tragicznym stanie. Nie wiedziałem, ze Dom ma tak mocne picia u siebie.. gdybym wiedział, już dawno bym się z nimi zaprzyjaźnił, no w każdym razie – westchnął – Twój Nick mi dał numer, tyle – wzruszył ramionami mężczyzna.
- Doskonale wiesz, ze to nie jest MÓJ Nick. Powiedz Dominicowi, ze nie jestem zła – Maggie pokręciła głową z lekkim uśmiechem.
- DOOM! SŁYSZAŁEŚ?? NIE JEST ZŁA!! – krzyknął Bellami, a szatynka w tym czasie zaczęła turlać się ze śmiechu – no co.. kazałaś! W każdym razie, załatwiajcie swoje sprawy następnym razem sami, co? – mrugnął wesoło, po czym zostawił na wpół leżącą dziewczynę, a jego miejsce zajął sam zainteresowany.
- Nie chce wiedzieć co tu robisz, nie?
- Zła byłaś – prawie szepnął mężczyzna a Maggie po raz pierwszy miała okazję zobaczyć, jak Howard robi minę szczeniaka – jus nie jestes? – spytał słodkim głosem, doprowadzając dziewczynę do kolejnego ataku śmiechu.
- Prooosze Cie, skończ – jęknęła, trzymając się za brzuch – No nie jestem, nie jestem. Po prostu… - urwała, nie wiedząc co dalej powiedzieć. Z pomocą przyszedł jej blondyn, który kiwnął tylko głową i uśmiechnął się szeroko.
- Rada na przyszłość dla mnie: Nie robić nic, bez Twojej zgody – wyszczerzył się – A mogę Cię przytulić chociaż?
- Jeśli nie brzydzisz się przemoczona koszulką od potu, to proszę Cię bardzo – zaśmiała się, na co Anglik opuścił ręce i z przerażeniem odsunął, po czym oboje wybuchli głośnym śmiechem. Te kilka godzin, jakie spędzili razem na plaży było Maggie potrzebne. Zgodnie z zaleceniami Agaty, Czarnooka pozwoliła na odrobinę szczerości, lekkich zaczepek. Streszczenie swojej biografii zajęło Dominicowi niecałą godzinę, po której Brytyjka była pod wrażeniem pasji, zamiłowania do perkusji i gitary, jaka przejawiał Dom.
- Te wszystkie wyjazdy, spotkania… łał! – zachwalała – Co ja bym dała, żeby mieć takie życie! A pokażesz mi kilka chwytów na gitarę? Nick coś tam mnie kiedyś próbował nauczyć, ale z marnym skutkiem, kiepski ze mnie uczeń… - uśmiechnęła się, spoglądając przelotnie na mężczyznę – to jak?
- Ja to Ci dam zabębnić na moim cudzie, ale tylko dwa razy, dosłownie. I tyle. – zagroził dziewczynie
- Ale ja się nie chce narażać!
- To do chwytów gitarowych, to z Mattem gadaj, albo inaczej. Ja pogadam i wtedy Cie na pewno nauczy – uśmiechnąl się Blondyn.
            Powrót do hotelu zajął parze kolejne cenne minuty. Śmiechom nie było końca. Dominic po drodze kilka razy spotkał się z fanami, którym cierpliwie podpisał wybrane części garderoby (i ciała), pozował do zdjęć, a do ostatniego wciągnął nawet Maggie. Będąc już pod hotelem Szatynki nastała niezręczna cisza. I tym razem Czarnooka bez słowa podeszła do mężczyzny, ale tym razem wtuliła się w niego mocno. Bała się spojrzeć w te wielkie, ciemne oczy w obawie przed swoja reakcją, ale dłoń Anglika sama poderwała głowę dziewczyny do góry. Przez kilka sekund wpatrywali się w siebie, bojąc się zepsuć magiczną otoczkę, która pojawiła się nie wiadomo skąd. W końcu Howard w iście gentelmeńskiem stylu, na pożegnanie ucałował dłoń zaskoczonej Brytyjki.
- Maggie, do cholery!  - usłyszeli zdenerwowany głos Nicka – Twoja mama suszy mi głowę, ze Cię nie pilnuje! Co z Twoim telefonem!
Dziewczyna przeszukała wszystkie kieszenie i z przerażeniem stwierdziła, ze jej ukochana cegiełka zniknęła bez śladu.
- Musiała mi wypaśc z kieszeni na plaży – jęknęła ze zbolałą miną.
- Dać dziecku telefon – warknął rudowłosy – masz – podał dziewczynie swój – Mama Liz napisała Ci wiadomość i nie. Nie czytałem – zapewnił Brytyjczyk. Maggie marszcząc brwi odczytała wiadomość i zachwiała się. Z pomocą przyszedł nikt inny, jak blondyn, podtrzymując dziewczynę, która w przypływie.. czegoś, wtuliła się w niego i cichutko zapłakała. Mężczyźni zdążyli usłyszeć tylko zduszone:
- Moi rodzice się rozwodzą.

            

3 komentarze:

  1. Jak tak czytałam tego maila, to miałam ochotę wstukać w google 'gmail' i zabrać się za odpisywaniem serio! O.o. Takie tak 'zboczenie zawodowe' chyba :PP.
    Rozdział bardzo taki... Nie wiem sama, jak go określić, ale podobał mi się. Cieszę się, że Maggie pogodziła się z Dominiciem :DD. Szkoda, że tak przyjemny i w sumie wesoły rozdział zakończył się takim zdaniem :<. Mam nadzieję, że u rodziców Maggie zdoła się coś jeszcze naprawić :).
    ; *

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. początek pisało się super, potem zaczęły się schody.. stąd.. wyszedł specyficzny rozdział:P
      Co do rodziców Maggie, wszystko się okaże SOON :D
      :*

      Usuń
  2. Zamknął oczy, by unieruchomić pokój - umrę kiedyś ze śmiechu....:)
    Chyba sobie to zacznę drukować, bo adresy stron szybko gubię aby potem opowiadać swoim pociechom za 10 lat czytając im te opowiadania: "bo to Wasza mama czytała pierwsze dzieła tej światowej sławy pisarki co w telewizji występuje..."

    OdpowiedzUsuń