- No proooooosze! – jęczała niska, drobna dziewczyna,
składając błagalnie ręce – Nick, jedźmy do Devon, błagam Cię! – wpatrywała się
w o wiele wyższego od siebie chłopaka, który uparcie kręcił głową.
- Maggie, kurcze! Przecież nie mamy na tyle kasy. Aż tyle
nie zarabiają studenci, żeby sobie móc bez niczego jechać na drugi koniec
państwa! – prawie krzyknał, po czym odszedł kawałek od swojej najlepszej
przyjaciółki, by w spokoju dokończyć czytanie gazety.
Maggie
stała jeszcze chwilę w jednym miejscu, zastanawiając się, co jeszcez może
zrobić, by nakłonić Rudowłosego kompana do wyjazdu. Po kilku minutach, jednak,
porwała płaszcz i wybiegła z pokoju, trzaskając drzwiami.
Wściekła na cały świat, przemierzała zatłoczone ulice
Londynu. Zastanawiała się, czy pozostanie w tym szalonym mieście wyjdzie jej na
dobre. „Cóż – myślała – może przynajmniej podłapie jakąś robote. Zawsze
potrzeba kogoś, kto rozwoziłby mleko, czy rozdawał gazety…”. Jej myśli
przerwała grupka niewiele starszych od niej studentów, którzy śmiejąc się,
śpiewali nieznany dziewczynie kawałek. Wsłuchując się, dziewczyna uśmiechnęła
się lekko i głęboko odetchnęła. Zawróciła i po kilkunastu minutach wchodziła
właśnie do mieszkania, które dzieliła z wysokim, strasznie chudym, piegowatym i
w dodatku rudym najlepszym przyjacielem, który powitał ją szerokim uśmiechem.
- Nie wiem, jak to robisz, ze zawsze wychodzi na Twoje –
zaśmiał się lekko, wachlując się dwoma biletami do…
- Devon!! O Boze, Nick!! Ale jak… - wykrzyknęła Brytyjka,
tulac się do piegusa – ponoć nie mamy kasy – dodała oskarżycielsko mierząc
palcem w kościsty brzuch chłopaka
- Bo nie mamy, ale od czego jest taka instytucja, która nosi
nazwe: RODZICE – wyszczerzył się rudzielec i odszedł, zostawiając mała Maggie
samą. Dziewczyna odetchnęła głęboko i przeczesała swoje długie włosy. Żeby
spojrzeć do lustra, wiszącego w przedpokoju, musiała stanąć na palcach, ale
kiedy zobaczyła swój wyraz twarzy, zapomniała o przeklinaniu losu za swój
wzrost, jak to miała w zwyczaju. Zaróżowione od wiatru policzki, włosy w
nieładzie, szeroki uśmiech i błyszczące, czarne, jak smoła oczy.
- A tak właściwie, to jak namówiłeś swoją mame na pożyczke –
spytała, wchodząc do małego pokoiku, który robił za sypialnie Nicka.
- No… ja… - zaczął koślawo – Poprosiłem tate – prawie
szepnął, wpatrując się w swoje dłonie. Czarnooka usiadła przy przyjacielu i
objęła go. Relacje Nicka z rodzicami były… zagmatwane.. łagodnie mówiąc. Jego
rodzice rozwiedli się, gdy ten miał 12 lat i od tamtego czasu jego relacje z
ojcem, praktycznie przestały istnieć. Maggie wiedziała o tym, jak bardzo jej
przyjaciel poświęcił nerwów, by zebrać się w sobie i zadzwonić do ojca. Zrobiło
jej się wstyd.
- Przepraszam – szepnęła, wtulając się w mężczyznę – gdybym
Ci nie jęczała wciąż o tym wyjeździe, to nie musiałbyś…
- Nie Twoja wina. Mamy wakacje, czeka nas ostatni rok nauki,
musimy jakoś odreagować, a z tego co wiem, Devon, to piękne hrabstwo. Jedne z
najpiękniejszych. – przerwał dziewczynie, uśmiechając się lekko – pojedziemy
tam i będziemy się świetnie bawić, jasne?
- Już ja Ci to zapewniam! – krzyknęła wesoło dziewczyna i
klasnęła w dłonie.
Wieczór
minął przyjaciołom na omawianiu strategii wycieczki. Szatynka, pomimo czekającego
ją egzaminu, każdą wolną chwilę poświęcała na marzeniach i przeglądaniu zdjęć,
jakie zrobiła kilka lat temu, właśnie w tym miejscu. Uśmiechnęła się,
wspominając swoją podróż po całych Wyspach. Mnóstwo zdjęć, wielu nowych
znajomych, i wspomnienia najlepiej spędzonych chwil. Nie wiedzieć kiedy zasnęła…
O! A więc wcieliłaś swój plan w życie! Bardzo się z tego powodu cieszę :D:D. No i fajnie, że zaczynasz od takiego momentu, że tak od początku będziemy poznawać tą ciekawą przyszłość, jaka czeka na Maggie :D. Poza tym, gratuluję jej tak zajefajnego przyjaciela :)).
OdpowiedzUsuń; ****
Pierwsze kroki poczynione. :) Jak powiedziałam, tak zrobię. Podoba mi się ten rudzielec. :D Jutro poczytam dalej. ;)
OdpowiedzUsuń