środa, 26 września 2012

XIII


Dominic pędził przez całe, zakorkowane, stare miasto tak, jakby od tego zalezało jego własne życie. A przecież było zupełnie inaczej. Chciał mieć pewność, ze wszystko ok. z pewną uroczą, przesympatyczną dziewczyną. „W zasadzie co ona mnie obchodzi? „– pytał sam siebie, w skupieniu wyprzedzając kolejne auta. „ot, zwykła dziewczyna, z która spędziłem troche czasu.. Ale.. ten czas razem z nią.. był..” – nie dokończył w myślach, bo nagle zaczął kląć na czym świat stoi. Zdał sobie sprawę, jak bardzo swoim zachowaniem mógł skrzywdzić tą dziewczynę, której oczy tak głęboko zapadły mu w pamięć. Pod szpital zajechał niecałą godzinę później. Z sercem na ramieniu przemierzał kolejne hole i korytarze, kierując się na oddział, gdzie – według telefonicznej opowieści Chrisa – leżała Maggie. Kiedy do reszty stracił nadzieję na ponowne spotkanie z Brytyjką, zobaczył w oddali Nicka. Kierując się wymyśloną wcześniej zasadą: „Znajdź Nicka - Znajdziesz Maggie”, blondyn odetchnął z ulgą.
- Czołem! – przywitał się wesoło z rudowłosym, który nagle zrobił się spięty i podenerwowany.
- Co tu robisz? – spytał wściekły, pamiętając wciąż płacz swojej przyjaciółki, właśnie przez muzyka, który tak o, przychodzi i znów będzie mieszać w jej życiu – mało Ci? – dodał szeptem – najpierw robisz nadzieje, a potem zlewasz..
- Spokojnie, to po raz. A dwa.. Zdajesz sobie sprawę, ze to nie jest Twoja sprawa?
- Póki Mała wypłakuje mi się w mankiet, to owszem, to JEST moja sprawa. Więc idź sobie – warknął. W tym momencie drzwi pokoju otworzyły się, skąd wyszli roześmiani Maggie i Charlie. Na widok perkusisty, Brytyjka stanęła, wpatrując się w niego szeroko otwartymi oczami. Lekarz, zaś, przypatrywał się to jednemu, to drugiemu, próbując odczytać cokolwiek z twarzy swojej „pacjentki”.
- Ooo Dom – Maggie z pełnym spokojem, nie patrząc na blondyna, minęła go, kierując się do wyjścia. Muzyk dogonił ją po kilku krokach, stając z Brytyjką twarzą w twarz.
- Wszystko dobrze?
- Jak widać. Chodze, mówię, śmieje się, jest ok.
- To co się stało? – dopytywał.
- Słuchaj.- Czarnooka westchnęła cicho – nie pochlebiaj sobie. I nie wierz w to, co zapewne opowiedział Ci Chris, ze to jakoby przez Ciebie. Nie. To co się stało, nie miało nic wspólnego z Tobą. Mój pobyt w szpitalu jest tylko i wyłącznie spowodowany moją głupotą. Tyle – Stwierdziła stanowczo, chcąc wyminać Howarda, który po raz kolejny zastąpił jej drogę.
- Martwiłem się…
- Szkoda, ze teraz. Trzeba Ci było być takim… - Szatynka próbowała znaleźć odpowiednie słowo. Poddała się po kilku sekundach – to teraz masz.. pokutuj. Masz to na własne życzenie – niemalże warknęła, odchodząc od muzyka. Jej śladem poszedł Nick, „przypadkowo” potrącając Doma. Zirytowany doszczętnie Howard, przez kilka minut stał jeszcze w jednym miejscu, próbując się uspokoić. Gniew, a raczej wściekłość, zaczeła palić jego wnętrzności żywym ogniem. Odwrócił się i szybkim krokiem zmierzył w kierunku wyjścia. Nie wytrzymał i tuż przy drzwiach dał upust swojej wściekłości, kopiąc z całej siły stojący nieopodal kosz, który poleciał do przodu kilka metrów.

Brytyjczycy wrócili do mieszkania. Ciche, spokojne popołudnie, okraszone odrobiną słodkości i dobrymi filmami, było wszystkim, czego obecnie potrzebowała do szczęścia Szatynka.  Z przymkniętymi powiekami, wsłuchiwała się w oglądaną po raz setny komedię romantyczną z Kate Hudson w roli głównej. Spokój dziewczyny trwał jednak krótko. Usłyszała bowiem dźwięk telefonu.
- Weź sprawdź kto to – poprosiła piegusa, który leżał tuż obok aparatu.
- Nieznany numer
- Oho! Czyli zaczynamy zabawe: „Odbierz, a powiem Ci jak bardzo mi na Tobie zależy” – mruknęła Brytyjka wciskając zieloną słuchawkę. Po chwili usłyszała miły, damski głos, z dziwnym akcentem.
- Dzień dobry. Na imie mi Martha. Dzwonię w sprawie ogłoszenia, jakie zamieściła Pani na krajowej stronie z nieruchomościami. Zdaje się, ze miałabym dla Pani dobrą ofertę na wynajem, a najlepiej zakup całego budynku – oznajmił głos, a Maggie poczuła, ze nie może ruszyć żadną swoją kończyną – halo? Panno Gold?
- Żyję, znaczy… - zająknęła się – jestem, jestem. Gdzie znajduje się ten budynek?
- Dzielnica City
- Kiedy możemy się spotkać?
- Dopiero jutro, po godzinie 10, pasuje Pani?
- Jak najbardziej!
- W takim razie, zaraz prześlę Pani dokładny adres, do zobaczenia – usłyszała czarnooka po czym rozłączyła się. Maggie jeszcze przez moment siedziała, szczerząc się na całej szerokości swojej twarzy.
- Powiesz mi, czemu tak suszysz swoje uzębienie, czy mam zgadnąć? – dopytywał Nick, zacierając dłonie.
- Chyba znalazłam swój gabinecik! – pisnęła Szatynka i zaczęła wydawać z siebie nieartykułowane dźwięki. Natężenie tego było tak wielkie, ze po 5-ciu minutach Rudowłosy zakrył usta przyjaciółki.
- jeszcze chwila i ogłuchnę, proszę Cię, to byłaby wielka szkoda..
- A prawda.. Wybacz. Poniosło mnie.

DOMINIC:
Wchodząc do studia, pchnał drzwi z całej siły, efektem czego był dosyć głośny huk. Spojrzał na swoje dzieło ze zdziwieniem. Na podłodze leżały tysiące małych, szklanych kawałeczków. „Pieknie – pomyślał – Tom każe mi teraz drzwi wymienić”.. Minął szklane odłamki i wpadł niczym chmura burzowa do pomieszczenia, gdzie Matt i Chris sprawdzali po raz kolejny cały krążek „The resistance”, który miał wyjść za kilka tygodni.
- I jak tam, moje Ty słoneczko? – wyszczerzył się Bellamy – ukochana wpadła Ci w ramion…
- A weź spierdalaj – warknął blondyn, po czym zasiadł za swoją ukochaną perkusję,  zaczynając się na niej wyżywać. Kilka minut później, cały spocony przerwał, oddychając szybko – przepraszam – rzekł w końcu do przyjaciela, który w milczeniu obserwował muzyczny popis przyjaciela – po prostu…
- Po prostu dostałeś kosza, w sumie trudno się dziwić, po tym, jak ja potraktowałeś..
- Ja wiem, że to ty jesteś ten najlepszy, najbardziej wrażliwy i tak dalej, ale błagam Cię, nie praw mi kazania, od tego mam matkę – stwierdził gorzko. W odpowiedzi, Chris wyjął swój telefon i podał ją frontmanowi.
- Mam dzwonić? Streszcze jej wszystko, i wtedy się nasłuchasz – zaśmiał się złośliwie Szatyn
- Dobra. To wal Ty, wole już się od Ciebie nasłuchac..
- Po I – zaczął Matt chodząc to w jedną, to w drugą stronę – Jesteś kretynem, ale to doskonale wiemy. Chris uspokój się – fuknął na basistę, który zaczał dusić się ze śmiechu – po II: zachowałeś się.. jakby to określiła twoja matka „nieadekwatnie do swojego wieku”…
- Skończyłeś już?
- Poważnie mam mówić?
- Tak!
- Uraziłeś ją. Jakby nie było, przez moment zachowywałeś się jakbyście byli razem, a potem ja odtrąciłeś. To raz. I to wystarczy. Bo Maggie jest chyba tym „trudniejszym typem kobiety”..
- Znaczy?
- Znaczy, że teraz musisz nauczyć się na swych okazałych uszach chodzić, żeby ją jakoś ugłaskać – wzruszył ramionami Bellamy – pytanie tylko czy to zrobisz?
- U kogo zatem mogę się zacząć uczyć? – uśmiechnął się lekko Dom – tak. Chcę. Chcę Maggie. – rzekł twardo.

MAGGIE:
Kolejny dzień przywitał Czarnooką słońcem. Z szerokim uśmiechem na twarzy przygotowywała się na spotkanie z tajemniczą Marthą. Co prawda, zamieściła dosyć dawno ogłoszenie, ze chciałaby wynajać, lub kupić budynek, w którym mogłaby urządzić gabinet psychologiczny dla siebie i może w przyszłości dla swoich współpracowników, miała nawet odłożone sporą sumkę właśnie na ten cel, lecz straciła nadzieję, na jakiś odzew własnie w tej sprawie. Dlatego też, telefon z poprzedniego dnia tak bardzo uszczęśliwił Brytyjkę.
Pod wskazanym budynkiem była o czasie. Przywitała ją sympatyczna dziewczyna o kasztanowych włosach i intensywnie niebieskich oczach.
- Maggie? – spytała wesoło
- Miło mi. Strasznie się cieszę!
- Uf.. Bo myślałam, ze jak zobaczysz to – wskazała dłonią na duży, żółty budynek – to się nieco przestraszysz…
- Kolor jest świetny! Nikt nie przejdzie obok niezauważony – zaśmiała się Maggie – Chodź, zapraszam Cię na kawę i omówimy szczegóły, co Ty na to?
- Prowadź wodzu! – uśmiechnęła się niebieskooka, po czym wraz z nowo-poznaną udały się do pobliskiej kawiarenki.
Cena, która zaproponowała Martha całkowicie satysfakcjonowała Czarnooką. Postanowiła jak najszybciej sfinalizować transakcję, a następnie rozpocząć generalny remont.
- Mogę spytać, skąd wzięłaś te pieniadze? W końcu to dużo kasy.. A ludzie w Twoim wieku, zazwyczaj wolą nie oszczędzać, tylko wiesz.. płynąć z „duchem czasu”… Na twoim miejcu za te pieniądze zjeździłabym cały świat za ukochanym zespołem… Koncertowa adrenalina to jest to!
- Jak zauważyłas już, różnie się nieco od całej reszty ludzkości. Oszczędzałam przez całe studia, to teraz mam. Problemem będzie tylko wykończenie. Bo na remont mi zabraknie.. kilku.. – zamyśliła się - .. nastu tysięcy funtów – dobry humor nagle ją opuścił – cholera. O remoncie nie pomyślałam… - dodała ciszej.
- W górę serca! Jeśli już będzie wszystko pozałatwiane.. Załatwię Ci fajna, bardzo dobrą i TANIĄ – podkreśliła odpowiednie słowo Martha – ekipę. W ostateczności zbierzesz przyjaciół i pomalujecie już sami. Nie widze problemu.
- No to skoro tak, to… - urwała Szatynka, odrzucając trzecie z kolei połączenie przychodzące od Howarda – Cholera. Przepraszam Cię najmocniej.. Ktoś bardzo natrętny chce się do mnie dobić…
- Ja bym odebrała na Twoim miejscu – mrugnęła wesoło dziewczyna – Chyba że wyznajesz zasadę „jak kocha to poczeka”.
- Problem w tym, ze nie kocha..
- To tym bardziej poczeka! Wypijmy – wzniosła kubek wielkości sporego kufla do piwa – za świetną transakcję. I spełnienie marzeń. Twoich i moich.
- Już Cię lubię. Wypijmy! – i we wspaniałych humorach, dwie całkiem różne osobowości, przy kawie oddały się bardziej przyziemnym – kobiecym tematom.

2 komentarze:

  1. Moja lubi i czeka na kolejną część:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Widząc numer rozdziału byłam przekonana, że jest ich 23! sobie pomyślałam 'będę czytać i czytać i nie doczytam', ale dopiero teraz sobie uświadomiłam, że jest ich tylko 13!! Ja chcę WIĘCEJ!! Dom jest niesamowity! W ogóle.. Chłopaki wydają 'TR", czyli są po 30, a zachowują się jak nastolatki! xD Wcale mi to nie przeszkadza! Wręcz przeciwnie. Oby zostali tacy jak najdłużej i w tym prawdziwym życiu ;) Co do rozdziałów jeszcze... Śmiałam się jak głupia! Uwielbiam Twojego bloga <3 Matka nazywająca Doma 'gnomem'! Jezu! Umarłam ze śmiechu! I 'Bóg seksu w różowych stringach'! Ja nie wiem co bierzesz, ale nie przestawaj! xD No i grzecznie oczywiście czekam na kolejny rozdział, bo ja chcę wiedzieć co w końcu zadzie między dziewczyną a Lamparciątkiem! ;D

    OdpowiedzUsuń